Witam wszystkich, którzy są ze mną, wszystkich którzy po cichutku zaglądają i wszystkich, którzy przyjdą tylko raz i nigdy nie wrócą. Cieszę się, że jesteście :)

Obserwują:

niedziela, 31 marca 2013

Dziś miałam czas na chwilę relaksu. Między śniadaniem wielkanocnym a obiadem zrobiłam jajo dla teściów mojej córki :)



I tym sposobem, ja również zrobiłam jajko wielkanocne :) Jutro odpoczywam :)

sobota, 30 marca 2013

środa, 27 marca 2013

Serweta zupełnie nie planowana.

Koleżanka poprosiła mnie, żebym ją nauczyła robić na szydełku. Trudne to nie było, bo kiedyś robiła co nieco, więc teraz to tylko kwestia przypomnienia i nauka czytania wzorów. postanowiłyśmy,  że będę ją uczyć w ten sposób, że ja będę robić i ona patrząc na moją robótkę będzie robić swoją. To chyba najszybszy sposób i nie musi nikt nikomu wyrywać robótki z rąk. Przyniosłam stertę gazetek z wzorami i wybrała sobie serwetkę, którą chce mieć. Trudna jest?-zapytała od razu. Coś ty, łatwizna. Tu są tylko oczka łańcuszka, słupki i półsłupki - odpowiedziałam. I tak sobie dziergałyśmy wspólnie. Ponieważ ja nie planowałam na razie żadnej serwety, więc na pokaz wzięłam pozostałości kordonka z wcześniejszej robótki.
Teraz mam serwetkę zieloną, która chyba docelowo będzie obrusem na stół tarasowy, bo w domu zupełnie mi nie pasuje. Celowo nie wykonałam końcowych rzędów, żeby łatwo przejść w motyw, który będzie powiększał ja do rozmiaru obrusu.


Zaczynam też przygotowania do świąt. Na oknie zawisły na razie dwa baranki, jajo i trzecie baranek powieszę w piątek, jak już dokończę zasłonkę, te są prowizoryczne.

 Myślałam, że się uda wyprasować zazdrostkę bez naciągania, ale się nie udało. Muszę ją ściągnąć, nawilżyć i rozpiąć do naciągnięcia :)

niedziela, 24 marca 2013

Za tydzień Wielkanoc, przede mną cała robota na święta. Cały czas się zastanawiam czy zdążę. Zrobiłam już nową zazdrostkę do okna, od Lucy dostałam jaja i baranki, będą wisieć chyba w oknie, tak jak te w ubiegłym roku. tez je robiłam w szybkim tempie. Wydmuszki owinęłam w kucheną folię aluminową, zawinęłam w czerwony tiul i dodałam gałązki bukszpanu.


Na stół na pewno powędruje maślany baranek
Nie miałam zapisanych zdjęć na kompie, więc przekleiłam ze swojej biblioteki obrazów w portalu Wielkie Żarcie

poniedziałek, 18 marca 2013

Zabawa na blogu u Lucy

Biorę udział w zabawie rozdawajkowo-świątecznej na blogu Lucy.
Nie wiem, czy będę miała czas i szczęście, ale zapraszam też innych do zabawy. Mam karczochowe pisanki i solne baranki od Lucy i wierzcie mi, w rzeczywistości są jeszcze piękniejsze niż na zdjęciach.  A takie cudności można u Lucy wygrać :)

czwartek, 14 marca 2013

Jakiś czas temu...

... zrobiłam kolejny abażurek na lampkę z IKEA. Tym razem dla córki. Zdjęcia nie oddają koloru gorzkiej czekolady w jakim jest zrobiony. Do kompletu jest też czekoladowa serwetka kwadratowa, jednak znalazła zastosowanie pod ramką ze zdjęciami.



Szydełkowy abażur



A dla siebie wreszcie zrobiłam serwetkę do koszyczka na wielkanoc. W ubiegłym roku robiłam całe mnóstwo serwet i serwetek, a jak przyszła już Wielkanoc okazało się, że nie mam nic. Znaczy coś tam miałam, ale nie zupełnie to co chciałam mieć :) Przestały mi się podobać chińskie "piękne" plamoodporne i niewymagające prasowania serwety i obrusy. Wolę naturalne, lniane i te robione ręcznie. Nadają klimat. Tak myślę...




Serwetka ma 40 cm srednicy i jest wykonana z kordonka Ada 10 szydełkiem nr 1,25. 






środa, 6 marca 2013

Udało mi się skończyć i całkiem nie zepsuć :)

Wzięłam się za kończenie kosza, bo w przeciwnym razie skończyły by go moje koty. Upodobały sobie nowy schowek i wskakują do niego, zwijają się w kulkę a potem drap,drap pazurzyskami :)

Nie jest idealny, nie jest tak wspaniały jak te, które oglądam na blogach, ale córka mi powiedziała: jest piękny, bo ty go zrobiłaś :) No i już mi lepiej. Jak sobie poćwiczę jeszcze, to może któryś wyjdzie prosty i kształtny.A wtedy to....

A tak wygląda po malowaniu


kosz z papierowej wikliny
Pomalowany lakierobejcą w kolorze sosny. No, właściwie to jestem z niego dumna :)

sobota, 2 marca 2013

Kosz z papierowej wikliny

Może się uda... Miałam już zarzucić tę formę rękodzielniczą z racji tego, iż cokolwiek robiłam ( oprócz wianków) zwężało mi się w zupełnie nie tych miejscach i w nie tą stronę co trzeba. A tymczasem córka poprosiła mnie o zrobienie koszyka, a raczej kosza na plastiki. Bo jest eko... Nie traktowałam tego poważnie, ale dziś stwierdziłam, że spróbuję. W końcu od Bożego Narodzenia na półce leżą niewykorzystane uplecione rurki. Raz kozie smierć, co wyjdzie to wyjdzie. Najwyżej skończy w kominku.
Zaczęłam od wyplatanego denka, ponieważ denko z tekturki musiałoby schnąć, a ja nie mam czasu. jakoś idzie. Rurki co prawda trochę mi się załamują, ale opanowuję je powoli :). Rurek starczyło na tyle koszyka:

Wiem, że jest "krzywawy" i bardzo prosty w swojej formie, ale to mój pierwszy kosz i do tego takiej wielkości, ma średnicę 30 cm. Docelowo chciałabym, żeby miał 60 cm wysokości. A jak już wyplotę, będę szukać w wiklinowych blogach, jak to coś pomalować, żeby się nie rozmoczyło od razu :/

Edit.

Nawet jeśli kosz nie będzie się nadawał do postawienia w kuchni, to już jest na niego chętny :)




To ja lecę rurki kręcić... miłego weekendu dla wszystkich.